Rys sytuacyjny i własne przemyślenia po kilku dniach roboczych, jakie minęły od emisji przez Narodowy Bank Polski typologicznego zestawu banknotów PRL z lat 1974 – 1993.
Dawno nie odebrałem tylu telefonów w sprawie banknotów, co w poniedziałek 20-go kwietnia 2014. Tematyka jest różna, ale wszystko obraca się wokół zestawów. Poniżej przytaczam przekrojowy zarys rozmów, aby dać wyobrażenie jakie emocje targają obecnie rynkiem.
„Po ile dostanę u was 50 kompletów”
„Na Allegro już nie ma zestawów poniżej 300 zł”
„Ktoś chce sprzedać 100 kompletów, po ile mu zaoferować”
„Trafiłem numer 2-cyfrowy ! Ile można za niego wołać ? Ile wy mi zapłacicie ?”
„Jak myślisz, w którym kierunku to pójdzie, sprzedawać czy trzymać ?”
„Wszystkie poniżej 350 zł się sprzedały, ale po 355 zł nie schodzą, może trzeba już sprzedawać bo to przecież nakład 23tys kompletów”
„Na eBay komplet sprzedał się za ponad 2.000 zł”
„Czy myślisz, że w NBP pojawi się druga tura”
„Ktoś trafił banknot z numerem 0000001 i mi go proponuje. Ile można zapłacić ?”, a za chwile drugi telefon „Mam banknot z numerem 0000001 i mam zainteresowanego. Za ile go zaproponować ?” 🙂
„We wszystkich bankach już wyprzedane, na Allegro idą do góry”
„Podobno zagranica wzięła sporo”
„Ile macie ? Sprzedajesz czy kupujesz”
„Czy NBP wprowadzi drugą turę”
„U nas w czwartek i piątek leżały bez ograniczeń, mało kto kupował i ja też się bałem, ale dziś już nie ma … „
Ogólny wydźwiękiem zdecydowanej większości tych rozmów to jest zapytanie CO ROBIĆ ? Zagubieni są zarówno kupujący, jak i sprzedający. Te same rozterki targają zarówno tych, co mają już komplety na sprzedaż, jak i tych co rozważają ich zakup. Czy już sprzedawać ? Kiedy kupować ?
Cała ta sytuacja jak widać ma niewiele wspólnego z typowym rynkiem kolekcjonerskim. Tu działa mechanizm inwestycyjno-giełdowy, a jeśli tak, to warto odwołać się do dobrych i sprawdzonych wzorców. Polecam Warren’a Buffeta i kierowanie się „prawdziwą wartością”, a nie chwilowymi emocjami.
Możecie mi wierzyć, lub nie, ale ja odkąd dowiedzieliśmy się, że NBP będzie sprzedawał ten zestaw ani razu nie wszedłem na Allegro, aby zobaczyć jak wygląda sytuacja. Sporo informacji otrzymujemy w firmie „rykoszetem” od klientów, ale ja sam tego nie śledzę. Uważam, że chwilowe fluktuacje nie mają większego znaczenia w dłuższym terminie, więc szkoda czasu i nerw na ich analizowanie. Lepiej metodą Buffeta zastanowić się, nad prawdziwą wartością tych banknotów, obrać własną strategię i konsekwentnie ją realizować. Wystarczy tylko obserwować rynek w szerokim zakresie, pod kątem ewentualnych anomalii mogących zachwiać fundamenty przeprowadzonej analizy i tyle.
Analogiczny zestaw PRL przed 16 kwietnia realnie kosztował około 10tys. zł. Nie była to cena wydumana, teoretyczna, czy katalogowa ale rzeczywista, płacona na aukcjach rozpoczynających się od 1 zł. Wyniki aukcyjne dwu-milionówki z błędem, oscylujące w przedziale 2.200 – 3.000 zł nie były efektem spotkania się w licytacji dwóch chętnych, ale gremialnego udziału wielu osób licytujących na zbliżonym poziomie. Nawet egzemplarze w używanych stanach 3-4 potrafiły osiągać ceny podchodzące pod 1tys. złotych. Oznacza to, że jednak był duży, rzeczywisty popyt na te banknoty !
Trzeba się zastanowić nad tym, co leży u podstaw takiego spektakularnego sukcesu banknotów PRL. Tego, że kosztowały one więcej niż gro starszych banknotów polskich i miały aż tak szeroką grupę odbiorców.
Czynników zapewne jest wiele.
Przede wszystkim prostota zbierania i szeroka ich dostępność w idealnych stanach zachowania. Daje to możliwość rozwijania zbioru na wielu różnych płaszczyznach.
Rzadko która osoba zbierająca PRL zadowalała się zebraniem tylko podstawowego zbioru typologicznego. Zbiory szybko stawały się zbiorami specjalistycznymi. Próbowano zbierać pierwsze literki serii, pierwsze i ostatnie, a w końcu nawet wszystkie. Pomocne przy zbieraniu na literki było opracowanie literkowe dostępne tutaj. Niejednokrotnie spotykałem osoby z wydrukami tej tabli wertujące klasery i namiętnie odhaczające braki. Notabene opracowanie to przygotowałem niegdyś na własne potrzeby, gdy też uległem czarowi kompletowania literek PRL 🙂
Wśród banknotów PRL można dodatkowo szukać ładnych numerków, radarów, czy egzemplarzy z niskimi numerami. Można też zwracać uwagę na odmiany kolorystyczne, usterki druk itp. Do wyboru, do koloru. Jest w czym wybierać, materiał jest dostępny, a cenowy poziom wejścia niski.
Zazwyczaj przywołuje się spektakularne notowania wysokich nominałów banknotów PRL, czy rzadkich literek. Kwoty te płaciły osoby, które zapewne zaczynały od odkładania literkami pospolitych Waryńskich i Świerczewskich z ostatnich lat emisji, płaconych po złotówce, lub mniej za idealne stany.
Stopniowo rozwijali taki zbiór, wypełniali go banknotami po 2zł, po 5 zł, po 10zł itd. aż zostawały pozycje, których po prostu nie było, więc jeśli się pojawiały, to od razu „rzucała się” na nie liczna grupa. Każdy chciał je zdobyć, więc jedyne co pozostawało to licytowanie się ceną. Stąd niespodziewane wyskoki np. jakiejś serii 500 zł 1982 na 300zł, przy ogólnie dostępnych 500-kach po 2-3zł/szt. Stąd również wynikały wysokie ceny wysokich nominałów.
Jako przyczynę popularności kolekcjonerskiej można zapewne wymienić też sentyment do epoki, jako do „banknotów z lat młodości”.
Dochodził również czynnik inwestycyjny i długotrwała, w zasadzie nieprzerwana hossa, a poza tym banknoty te, wbrew logice, mają w sobie jednak to „coś” 🙂
Zdałem sobie sprawę, że my w firmie, nie licząc drobnych odmian mieliśmy już w handlu w zasadzie wszystkie typy katalogowe polskich banknotów XX wieku. Patrząc całościowo nie mieliśmy w ogóle tylko czterech nominałów polskich banknotów „rządowych’, a niskie nominały rublowe z XIX wieku mieliśmy w niepełnych szeregach rocznikowych. Niewiele brakuje do pełnego kompletu.
Obecnie, jak „przychodzą” do nas banknoty, to cieszy mnie XIX wiek, cieszą mnie wysokie nominały złotówkowe 1919-24, wzory no i właśnie PRL, bo w nim się po prostu dużo dzieje i wśród pospolitych typów, można wyszukiwać smakowite kąski.
To, że lubiłem i lubię banknoty PRL, nie zmienia faktu, że w firmie już od lat nie trzymaliśmy PRLu w ogóle na stanie. Sprzedawaliśmy go na bieżąco, bo ceny uważałem za grubo przesadzone. O ile jeszcze wyskoki cenowe na pojedynczych, rzadkich literkach można uznać za zasadne, to osobom kupującym na aukcjach wysokie nominały regularnie przypominaliśmy, że w NBP leżą tego całe palety. Sprzedaż została wstrzymana w połowie roku 2004 i z przyczyn formalnych nie mogła być wznowiona przed zakończeniem okresu ich wymiany w roku 2012. Od 2013 nic nie stało już na przeszkodzie, aby ponownie pojawiły się na rynku.
Kupowanie ich było jak stąpanie po kruchym lodzie. Lód ten zaczął głośno trzeszczeć w wiosennym kwietniu roku 2015, a pękł 16-go.
Jak zaczęło trzeszczeć i w końcu pękło to w sposób naturalny wywołało to wielką panikę. Bieganie w różnych kierunkach, chaos, kłótnie, wyprzedaż na gwałt, konsternacja itp. Czy jednak rozmiary tragedii są, aż tak wielkie ?
FAKTY
- Wypuszczono na rynek 23 tysiące kompletów.
- Każdy komplet zawiera 23 banknoty.
- W kompletach są rzadkie i poszukiwane wcześniej na rynku wysokie nominały.
- Komplety zawierają nie tylko ostanie, najpospolitsze serie, ale i idealnie zachowane banknoty z lat wcześniejszych, które na „rzeczywistym” rynku zużyły się obiegiem.
- Komplet w obrębie jednego nominału i rocznika zawierają nad podziw duże zróżnicowanie liter serii.
- Jest dużo lubianych, pierwszych serii AA i to w obrębie różnych nominałów.
- Jest mnogość atrakcyjnych numerów. Niskich, nawet 1 i 2-cyfrowych. Wiele różnych nominałów i serii występuje z numerami 3-cyfrowymi. Jest dużo ładnych kombinacji numerycznych, radarów itp. Raj dla „numerologów”
- Banknoty te budzą duże zainteresowanie zagranicą. Zważywszy, że jest wielu kolekcjonerów zbierających banknoty z całego świata jest to dla nich nie lada kąsek. Pytają o nie firmy zagraniczne, które zapewne chcą wykorzystać dla maksymalizacji zysków moment dysproporcji w obecnych wycenach katalogowych, a nagle zwiększoną podażą
- Wielu kolekcjonerów traktuje ten zestaw jako odrębną całość, niezależną od typowego zbioru banknotu i odkłada po prostu jako album.
- Wiele osób kupiło te zestawy inwestycyjne, po kilka uznając że cena jest atrakcyjna, a ryzyko niewielkie.
- Komplety nie są już dostępne u emitenta – „źródło” zostało wyczerpane
WSTĘPNE WNIOSKI
- Ceny sprzed informacji o sprzedaży zestawu, szczególnie w odniesieniu do wysokich nominałów, należy uznać za historyczne ekstremum maksymalne, które już się nie wróci.
- Cena emisyjna 190 zł jest moim zdaniem jednak anomalią w drugą stronę. Zważywszy na popularność tematu oraz atrakcyjną i urozmaiconą zawartość zestawów uważam, że rynek szybko je wchłonie.
Jaka jest ich „prawdziwa wartość” ?
Własną liczbę każdy tu musi „obstawić” sam, a czas pokaże prawdę.
Na pewno jeszcze dość długo będziemy świadkami oscylacji i fali zarówno wzrostowych, jak i spadkowych. Schematycznie nabazgrałem to na załączonym „wykresie”.
Jeśli nie nadejdzie „nowa fala tsunami” to w średnim terminie obstawiam trend wzrostowy, stopniowo stabilizujący się gdzieś pomiędzy zaznaczonymi ekstremami, oczywiście bliżej dolnego, niż górnego.
Sądzę, że obecne próby łapania jakiś chwilowych ekstremów nie mają większego sensu.
A co z banknotami PRL w dłuższym terminie ?
Dopóki NBP nie ogłosi, że przekazał do zniszczenia pozostające w skarbcach zapasy banknotów PRL, ja będę miał nadal świadomość wiszącego nad rynkiem miecza Damoklesa. Im ceny będą rosły bardziej, tym miecz ten będzie mi bardziej ciążył. Faktem jest, że w NBP banknoty te nadal zalegają paletami. To co jest najrzadsze na rynku, u nich zapewne jest najliczniejsze. 2 mln z z błędem starano się całkiem wycofać z obiegu, czyli w skarbcu NBP leży zapewne cały jego nakład.
Ze sprzedaży obecnych kompletów NBP pozyskał z rynku ponad 3.5 mln zł netto przychodu, a Skarb Państwa ponad 800 tys podatku VAT. W skali działania NBP na pewno nie jest to jakaś znacząca kwota, ale jednak koszty uzyskania tego przychodu były znikome, porównując choć z emisją nowej monety o podobnym nakładzie i cenie. W związku z tym nie sądzę, aby obecnie w NBP znalazł się odważny, który by lekką ręką podpisał przekazanie na przemiał pozostałych w skarbcu banknotów PRL, skoro ich sprzedaż była tak udana.
Charakterystyczny jest nakład przygotowanych zestawów wynoszący 23.000 sztuk. Można się tu dopatrywać analogi typu 23 banknoty w komplecie, więc 23.000 kompletów, ale istota sprawy może też być zupełnie inna.
Prawdopodobne, że ogranicznikiem nakładu była dostępność któregoś z typów (nominał i rocznik). Obstawiam tu np. 10zł, 2tys, lub 10tys zł. W czasach gdy NBP prowadził jeszcze normalną sprzedaż tych walorów, były to pozycje, które schodziły „jak świeże bułeczki”. 10 złotych z Bemem było banknotem, który normalnie kursował w obiegu, a istnieje tylko w jednym roczniku.
Jeśli przyjąć by tezę, że ogranicznikiem nakładu była dostępność któregoś z nominałów, to przynajmniej odpada ryzyko, ze NBP szybko wrzuci na rynek następne komplety. Nawet jak po sukcesie tej sprzedaży podjęli decyzje o jej kontynuacji, to od decyzji do realizacji może upłynąć trochę czasu. Trzeba opracować formę, kontekst, ceny itp. W takiej instytucji sądzę, że jest to proces długotrwały. W związku z tym wydaje mi się, że w perspektywie przynajmniej roku taka inwestycja w banknoty powinna być bezpieczna. Później trzeba wykazywać czujność, bo jeśli nadejdzie następna „fala tsunami”, to rynek już się po niej nie podniesie.
Spojrzenie z perspektywy rynku kolekcjonerskiego
Najbardziej drastycznym przykładem jest to, że ktoś kupował 2mln z błędem po 3tys zł, a po 16-tym kwietnia pojawiały się na Allegro po 69zł na Kup Teraz (podobno).
Czy jednak jest aż tak wiele osób, które kupiły całą kolekcję PRL na górce ? Nie sądzę. Nawet jak ktoś dokupił wysokie nominały na szczycie, to ma zapewne w zbiorze wiele innych nominałów czy literek pozyskanych po atrakcyjnych cenach, więc jeśli spojrzeć na średnią i zapomnieć o ekstremach to nie wygląda to aż tak źle.
Gdy w 2008 roku zachwiał się rynek współczesnych numizmatów, mówiłem wówczas, że najlepiej niech spadnie drastycznie, bo wówczas będzie miał potencjał do wzrostu. Tak się nie stało, więc mamy do czynienia w numizmatyce współczesnej z długotrwałym trendem spadkowym. Jest dużo taniej niż w szczycie, ale nadal za drogo, by wydawało się okazyjnie.
W przypadku banknotów NBP się nie szczypał i zrobił twardy reset rynku, a przecież każdy kto miał do czynienia z komputerami wie, że taki reset mimo że wiąże się często ze stratami, to wychodzi maszynie na zdrowie.
Po zastanowieniu tak właśnie postrzegam wydarzenia ostatnich dni.
Jakiż był wcześniej potencjał wzrostowy przed milionówkami PRL ? Moim zdaniem żaden !
Gdy 2 mln kosztowało 3tys, to ciężko sobie w ogóle wyobrazić, że mogłoby kosztować więcej. Obecnie, gdy jego cena spadła do 8zł (liczą ze średniej:)), to moim zdaniem może tylko rosnąć. Co więcej, gro nowych ludzi zarazi się zbieraniem PRL bo „poziom wejście” stał się zdecydowanie bardziej przystępny. Gro osób zrealizuje z zyskiem swoje inwestycyjne zakupy kompletów PRL, a pozyskane pieniądze w zdecydowanej większości zostaną zapewne przeznaczone na zakup nowych walorów do kolekcji, w tym np. starszych banknotów, monet itp.
Podsumowanie
Uważam że to co w pierwszej chwili wydawało się tragedią dla rynku, już w niedalekiej przyszłości może na nim pozytywnie zaowocować.
Z optymizmem i spokojem patrząc w przyszłość pozdrawiam.
Damian Marciniak