Moja przygoda z kolekcją Kazimierza Zbichorskiego…

I pomyśleć, że ten elegancki młodzieniec w chwili robienia tego zdjęcia, nie miał pojęcia, że stanie się posiadaczem najsłynniejszej, łódzkiej kolekcji monet. Że ponad 40 lat po jego śmierci, nazwisko Zbichorski będzie na ustach setek numizmatyków. Że w swoim zbiorze będzie miał nie jednego, a aż dwa dwutalary Jan Kazimierza. A do tego półkopka, ciąg talarów Poniatowskiego, czy monetę, która skradła mi serce… Zapraszam Cię na podróż z kolekcją Kazimierza Zbichorskiego.

Niepozorny telefon…

Zabawne, że często te najważniejsze momenty, są tak trywialne. Ta pierwsza, prosta monetka, która rozpoczęła przygodę z numizmatyką. Jabłko, które spadło na głowę Newtona 😉 Ten jeden telefon, którego odebranie znacząco przyspieszyło obrót Ziemi… Dla nas był to telefon od Pani Zbichorskiej.

Pamiętam jak dziś swoje zdziwienie na reakcję Damiana Marciniaka, gdy usłyszał nazwisko dzwoniącej. Tą ekscytację. Dla numizmatyka mojego pokolenia było ono niemal zupełnie obce. Ale nie dla niego. Przez lata pracy nie raz słyszał od kolekcjonerów: „to miał jedynie Zbichorski i muzea”, „kupiłem od Zbichorskiego”. Funkcjonowało niemal jako jedna z legend, gdyż zawartość zbioru znali tylko nieliczni. Wkrótce mieliśmy do nich dołączyć…

O sile tego nazwiska przekonałem się niedługo później. Jeszcze przed wernisażem. Gdy w całej firmie panowała tajemnica, a nikt nawet najbliższym nie ujawniał nazwiska kolekcji, ni stąd ni zowąd usłyszałem „…mam takiego trojaka ryskiego od Kazimierza Zbichorskiego„. Czy profesor Zbigniew Galus mógł coś wiedzieć!

Na szczęście nie, ale to pokazało, że ta postać wciąż żyje we wspomnieniach…

Móc na co dzień napawać wzrok takim zbiorem…

Na początku był… chaos?

Podczas mojej trwającej już ponad dekadę p̶r̶z̶y̶g̶o̶d̶z̶i̶e̶ pracy w Domu Aukcyjnym Marciniak miałem szczęście pracować przy wielu wybitnych zbiorach. Pamiętam jak dziś ekscytację przy otwieraniu skarbów z “kopertek”, na których cześć była nazwana ta kolekcja. Pamiętam noce zarwane na opisywaniu wyjątkowej kolekcji miedzi Poniatowskiego, gdy znajomi się śmiali, że mam wory pod oczami jak panda. Pamiętam dziesiątki godzin, jakie poświęcaliśmy na konsultacje i dopieszczanie opisów katalogu wybitnej kolekcji średniowiecza z jubileuszowej 10 aukcji. Dziś te wszystkie emocje wracają, gdy kończę swoją pracę nad zbiorem Zbichorskich. Ciężkiej pracy, która zaczęła się zupełnie inaczej, niż moglibyście to sobie wyobrazić. Gdyż na początku był chaos… 

Talar, talar, talar, talar… i brzydki denar? 

Nadszedł ten dzień! Dzień, w którym przyjechała kolekcja. Trudno będzie zapomnieć ten kocioł emocji: od niepewności, przez radość, po ekscytację. Ale jak czuć eksplozji tej ostatniej, gdy przed tobą leży tacka pełna talarów i półtalarów Poniatowskiego!

Gdy na innej tacce masz obok siebie gdańskiego talara Sobieskiego i wartego kilkaset tysięcy Półkopka. Gdy możesz obejrzeć monety Kurlandii, które widywałeś jedynie w starych katalogach. Gdy obok wyjątkowej, gdańskiej dwuzłotówki Augusta III masz… zupełnie zwykłe półgroszki Zygmunta Starego? Gdy całość okrasza ciąg prób niklowych z późnych lat? Momencik…

Przyjęliśmy wówczas 5 pełnych monet kaset. Grubo ponad 1500 numizmatów. Był tylko jeden “mały” problem

Jedynie część z nich należała do Kazimierza Zbichorskiego. Pozostałe były zbiorem jego syna – Mirosława. Tylko która? Zaczęliśmy się zastanawiać, czy da się je w ogóle rozdzielić? 

Maszynopis zbioru możecie pobrać TUTAJ
Maszynopis zbioru możecie pobrać TUTAJ

Miłość ojca i syna!

Znam historię wielu kolekcji, które zakończyły swój bieg, bo nie było następcy. Kazimierz Zbichorski miał to szczęście, że jeden z jego synów, poza częścią kolekcji ojca odziedziczył coś równie ważnego. Pasję!

Mirosław Zbichorski miał duszę kolekcjonera. Niech potwierdzą to słowa jednego z numizmatyków, który na wspomnienie o nim, z lekkim uśmiechem dodał „nic nie szło od niego kupić, tylko powiększał swój zbiór”. Ale szczególną estymą darzył monety taty. Nie tylko nie sprzedał ich, nie wymienił na inne. Zachował je i co bardzo ważne, archiwalia z nimi związane. Stworzony w końcu 1981 roku maszynopis, zawierający spis zbioru, oraz bogate archiwum fotograficzne. Ponad 2 tysiące wywołanych i wyciętych zdjęć, wraz z dubletami.

Wystarczyło je “tylko” ułożyć w klaserze zgodnie z kolejnością spisu. Następnie “tylko” usiąść z Karolem i porównać moneta po monecie z tymi przyjętymi aukcje. Czasem porównując najdrobniejsze detale, w końcu takiego szóstaka Jana Kazimierza mógł mieć zarówno syn jak i ojciec. Brzmi jak żmudna praca? Poczekajcie z tym przymiotnikiem jeszcze chwilę…  

Wyjmij, sfotografuj, obrób, odłóż… i tak 1600 razy!

Czy ta idea jest tego warta? 

Zdarza mi się być opornym na nowe pomysły pragmatykiem. Gdy pierwszy raz usłyszałem z ust Damiana pomysł, żebyśmy odtworzyli tablice całego zbioru Kazimierza Zbichorskiego, marzyłem by zszedł na ziemię. Wiedziałem, że to nie będą godziny pracy, a całe dnie. I to nie dla jednej osoby. W końcu by zadbać o ich jakość nie można było wykorzystać ułożonych już wówczas tablic. Należało sięgnąć po 1600 negatywów zdjęć

Przekonał mnie jednak. Na szczęście 🙂 Efekt tych tygodni prac wielu z Was ma już w swoich domach!

42 lata po śmierci spełniło się…

Wygrał ze mną ideą – by spełnić jedno z marzeń śp. Kazimierza. Wydać pełny katalog jego zbioru. Z monet nie dało się tego zrobić. Te przy podziale spadku rozpierzchły się po świecie. Być może jedną z nich masz i Ty, co możesz sprawdzić na tych tablicach.

Pierwsze zgłoszenia o odkrytej na nowo proweniencji już mamy 🙂

Jak nie masz, to nie martw się. Wkrótce będziesz mógł to zmienić. W końcu licytacja już 1 lutego 🙂

I zaczęła się czysta…   

Skłamałbym mówiąc, że cała praca nad tym zbiorem była ciężka. Co to, to nie. Moglibyście mnie nazwać smerfem marudą, gdybym tylko tak zrobił, bo wiem, że są osoby gotowe pobić za pracę przy takich monetach. Sam jestem jedną z nich 😉 

O ile praca nad tablicami była iście benedyktyńska, to już możliwość opisywania tych monet, to była czysta przyjemność. Dzień po dniu braliśmy kolejne tacki, by móc je odkrywać, podziwiać ich piękno, poznawać ich prawdziwą rzadkość. 

W końcu ile razy widzieliście leżącego obok siebie talara i półtalara 1792. Monety wybite w tak niskich nakładach, że oba miały tylko największe kolekcje i to te przedwojenne. Żeby nie być gołosłownym podeprę to liczbami. Talara 1792 wybito w nakładzie 339 sztuk. Półtalara za to w 186 sztukach (sic!). Dla kontrastu nakład cenionego zbrojarza (talar 1766) szacuje się na ponad 77 000 sztuk, nie wspominając już o talarach insurekcji, tzw. sześciozłotowych, których mieli wybić grubo ponad 150 tysięcy. 

Przemówił do nas Anioł

Gdy napisałem ten nagłówek sam zaśmiałem się w duchu. Ale wyobraźcie sobie. W tym zbiorze jest dwutalar Jana Kazimierza, talar Sobieskiego, próbny talar 1771 z wagą i to w oryginalnym biciu, o sumach neapolitańskich czy próbnej dwuzłotówce gdańskiej nie wspominając. A gdyby spytać mnie o pierwszą monetę, która przychodzi mi na myśl z tego zbioru, bez zastanowienia odpowiedziałbym: szóstak elbląski Augusta III Sasa. Niezwykły szóstak…

Uznaliśmy zgodnie, że to właśnie on zasługuje na miejsce na okładce. Dlaczego? To myślę, że już czytaliście w aukcyjnym opisie.

Jaki był Kazimierz? Prosty urzędnik … 

Za każdą wielką kolekcją stoi człowiek. Często gdzieś tam ukryty w cieniu blasku numizmatów, które są w niej zebrane. Często będący tylko nazwiskiem, które podróżuje z nimi niczym etykietka. Przecież znamy monety Ksawerego Segno, ale czy wiemy kim był?

Kazimierza Zbichorskiego nie było nam dane poznać. Jego syna, Mirosława, również. Ale te miesiące pracy z kolekcją pozwoliły nam, na ile to możliwe po tylu latach, zgłębić go. Zrozumieć, jak ważną postacią dla środowiska numizmatycznego okresu PRL był. Zrozumieć coś, czego nie oddaje krótka notka ze „Zbiorów monet i medali” rozpoczynająca się słowami „urzędnik administracyjny w Łodzi. Zbierał od dzieciństwa…„.

Które z nich znajdą się w Twoim zbiorze?

W końcu nie bez powodu, nawet po takim czasie, na jego wspomnienie słyszeliśmy: „wybitny kolekcjoner”, „numizmatyk z krwi i kości”. Bo jego rola nie ograniczyła się tylko do nabywania numizmatów. Był animatorem kolekcjonerstwa. Wieloletnim prezesem łódzkiego PTN. Człowiekiem o ogromnej wiedzy, który na tyle dobrze znał swoją biblioteczkę, a liczyła ona przeszło 500 woluminów, że wiedział, w której książce jaka moneta jest opisywana!

Był skromnym, poświęconym swojej pasji człowiekiem. Jeden z autorytetów w numizmatyce (Ryszard Kondrat) wspominając go, opowiedział mi historię, że Kazimierz by zaoszczędzić pieniądze, wolał przejść w złą pogodę długą drogę, niż wydać je na bilet tramwajowy. Gdzie trafiły oszczędności widzimy dziś 😉

Witold Nakielski, dziś już ponad 80 letni kolekcjoner, uznany autorytet od polskiego Średniowiecza, z rozrzewnieniem wspominał po otrzymaniu wydanego przez nas katalogu, jak Kazimierz Zbichorski wprowadzał go w arkana numizmatyki. Przekształciło się to później w wieloletnią przyjaźń.

Osoba stojąca dziś za magiczną i uzależniająca stroną zbior.com opowiadała, że doskonale wiedział kto to był Zbichorski, ale on był wówczas młodym adeptem numizmatyki, stawiającym w niej pierwsze kroki, gdy Kazimierz Zbichorski był prezesem łódzkiego PTN i uznanym, powszechnie szanowanym autorytetem, do którego nie miał śmiałości podejść…

Wiele rzeczy o Kazimierzu mogliśmy usłyszeć. Ale wiele też poczuć. Poznać jego duszę archiwisty – skrupulatność i oddanie tej pasji – wertując po raz kolejny wspaniale wykonany maszynopis zbioru. Dziś, dla mnie, który pisząc ten tekst, co chwile coś kasuje, zmienia, takie 180 stron niemal bez poprawek wygląda równie realnie co statek kosmiczny. Docenić jego niewątpliwe oko do monet, widoczne w zebranej kolekcji. Myślę, że nie umknie to i waszej uwadze 😉

Odliczamy godziny… 

I nie przyznam się, która jest godzina, gdy piszę te słowa. Ale po prostu bardzo chciałem na gorąco podzielić się częścią emocji, jakie towarzyszyły mi w chwili, gdy kończyłem prace nad jedną z najbardziej wyjątkowych kolekcji, która przeszła przez moje dłonie. 

Owocnych łowów!
Marcin Żmudzin


Marciniak | Aukcja zimowa 2025
Zapraszamy do udziału w tym wyjątkowym wydarzeniu.
Sesja specjalna odbędzie się 1 lutego 2025, w hotelu Warsaw Presidential (dawniej Marriott) oraz online na marciniak.onebid.pl