Co jest pięknego w numizmatyce?
Na to pytanie postanowił odpowiedzieć nam Norbert Grendel, specjalista m.in. od ortów gdańskich. Zapraszamy do lektury.
Oprócz posiadania przedmiotów, które wzbudzają w nas emocje, jednym z istotniejszych czynników jest odkrywanie. Przywracanie pamięci, wzbogacenie naszej wiedzy, czy dodanie splendoru poszczególnym walorom. Oto jedno z takich odkryć…
Dzieje mennicy w Elblągu, pomimo krótkiego okresu działalności w porównaniu do chociażby mennictwa gdańskiego, skrywają do tej pory niejedną tajemnicę. O ile czasy Zygmunta I Starego są dobrze opisane, tak już okres okupacji miasta przez Szwedów ma sporo do odkrycia.

Epizod mennictwa za panowania Władysława IV niewiele wniósł do numizmatyki. Za to kolejne panowanie, Jana II Kazimierza, to już większa różnorodność monet, a co za tym idzie i kilka zagadek. Czy był ort z 1650 roku? Jest klipa bita jego stemplem, ale samego orta nie znamy. Po co wybijano tyle klip różnych frakcji talarów? To w tych czasach i jeszcze za Michała Korybuta Wiśniowieckiego mamy nadmiar… prób.
Tylko czy rzeczywiście były to próby?
Tym wstępem chciałem zaznaczyć, jak ciekawa jest mennica elbląska. Górnolotnie można powiedzieć, że wśród wielkich numizmatyków i kolekcjonerów zawsze cieszyła się sporą estymą. Tylko nawet znamienici znawcy, z zasobnym portfelem, nie byli w stanie zebrać większości jej monet ze względu na ich rzadkość występowania.
Mennica elbląska czasów Augusta III
Ostatnim okresem Polski Królewskiej, w którym pojawiały się monety z charakterystycznym herbem dwóch krzyży, było panowanie Augusta III Sasa. Wtedy w mennicy powstały różne nominały, w tym szóstaki (1762-63). I o ile „zwykłe” monety z tego nominału są względnie dostępne, znajdowały się w wielu kolekcjach, tak już odbite w czystym srebrze należą do monet rzadkich.

Na rewersie tarcza miejska występuje w kilku odmianach – trójkątna, owalna oraz okrągła. Przeważnie kartusz herbowy jest ozdobiony perełkami. Nad nim znajduje się nominał (VI), u dołu data i pod herbem widnieją litery ICS. Jost Carl Schröder, który był przedsiębiorcą menniczym w latach 1761-63.
Na oddzielną uwagę zasługuje odmiana szóstaka wyróżniająca się tarczą miejską (okrągłą) trzymaną przez dwa stojące anioły. Takie przedstawienie herbu Elbląga jest niespotykane na innych monetach przez cały okres działalności mennic.

Pora poznać bohatera wpisu
Szóstak z zimowej aukcji Marciniaka. Moneta ze zbioru Kazimierza Zbichorskiego, łódzkiego numizmatyka. W opisie aukcyjnym (dostępnym tutaj) dowiadujemy się o znanych egzemplarzach znajdujących się w MNK, MNW, oraz w zaginionym zbiorze malborskim, który od zakończenia wojny znajduje się na terenie Rosji.
Tylko czy na pewno to jedyne szóstaki z aniołkami…?
Żeby to ocenić należy przeanalizować zdjęcia oraz zajrzeć do starszej literatury. Na pewno mamy egzemplarz Zbichorskiego bez wcześniejszej proweniencji. Hrabia Emeryk Hutten-Czapski w katalogu swojego zbioru (vol. II 1872 r.) pod pozycją 2976 opisuje takiego szóstaka – „deux anges”. Na tablicy pod nr. 24 znajduje się jej rysunek. Obecnie można obejrzeć zdjęcia tej monety na stronie online – zbiory cyfrowe MNK.
Kolejnym egzemplarzem wymienianym w literaturze jest szóstak z Muzeum Narodowego w Warszawie. Moneta pochodzi ze zbioru hr. Kazimierza Sobańskiego. Dzięki prowadzonemu przez hrabiego notatnikowi wiemy nawet kiedy i za ile go zakupił.

Ostatni znany szóstak, to egzemplarz ze zbioru malborskiego. W tym przypadku na pomoc przychodzi praca Emila Bahrfeldta, który opracował cały „Die Münzen- und Medaillen-Sammlung in der Marienburg„. W opublikowanym VI tomie (1916 r.) dotyczącym mennic w Toruniu i Elblągu, znajduje się zdjęcie przedstawiające pozycję 9517. Z powyższego wychodzi, że są cztery szóstaki, co zresztą jest wymienione w opisie aukcyjnym.

Piąty szóstak z Aniołami?
Jednak gdyby nie pewne odkrycie, nie powstałby ten wpis. Jedną z mniej znanych kolekcji w świadomości kolekcjonerów jest zbiór Wilhelma Radziwiłła (1797-1870). Katalog jego kolekcji został opublikowany dwukrotnie (w roku 1848 i 1869, w Berlinie).

Przeglądając wymienione numizmaty, okazuje się że Radziwiłł posiadał szóstaka z aniołkami. Niestety, w tej pracy, poza suchym opisem nie ma żadnych rycin. Wydawałoby się, że nic się na to nie poradzi.

Nic bardziej mylnego, bo przeprowadzając kwerendę dawnej literatury… w artykule Die Elbinger Münzen, zamieszczonym w czasopiśmie Koehne’s Zeitschrift für Münz, Siegel und Wappenkunde, 1844, który był kontynuacją wcześniejszych prac Vossberga, znajduje się nie tylko opis takiego szóstaka, ale przede wszystkim rycina rewersu.

Co najistotniejsze autor wyraźnie napisał, że ilustracja jest oparta na egzemplarzu znajdującym się w kolekcji Jego Książęcej Wysokości Księcia Radziwiłła. Ktoś pomyśli, że jak tu porównywać rysunek ze zdjęciami, czy nawet z „żywą” monetą. I miałby w większości przypadków rację. Jednak zanim wydamy opinię, warto pochylić się nad posiadanym materiałem.
Okazuje się, że każdy z utrwalonych na zdjęciu szóstaków ma różnie odbity zewnętrzny otok. Moneta Czapskiego na górze (godz. 12) w ogóle nie ma zarysu obwódki. Moneta ze zbioru malborskiego w tym samym miejscu ma wyraźnie odbitą obwódką, która zaczyna zanikać po prawej stronie. Jak widać na wcześniejszym zdjęciu, egzemplarz Sobańskiego posiada inaczej odciśnięty zarys zewnętrznej obwódki. Moneta Zbichorskiego na górze posiada podwójnie odbitą obwódką oraz jako jedyna ma uszkodzenie na obrzeżu (godz. 7) Jeśli zaczniemy dokładniej porównywać, to można dostrzec kilka innych charakterystycznych cech, które odpowiadają rysunkowi egzemplarza Radziwiłła. Przy rozetce rozpoczynającej napis można zauważyć dwie małe kropki. Tych elementów brakuje na pozostałych egzemplarzach. Dodatkowo dolny fragment szaty prawego aniołka na monecie Zbichorskiego posiada wyraźne zafalowanie, nierówność. Na innych szóstakach nie jest to tak bardzo widoczne. Oczywiście należy pamiętać o tym, że zdjęcie z katalogu Bahrfeldta pewnie jest gipsowym odciskiem. Jednak głównym argumentem pozostaje obwódka.

Reasumując
Biorąc to pod uwagę z dużym prawdopodobieństwem można powiedzieć, że egzemplarz z kolekcji Zbichorskiego jest tym samym egzemplarzem, który był w zbiorze Radziwiłła. I to jest piękne w numizmatyce, natrafić po latach i przypisać konkretną monetę do dawnej proweniencji.
Licytacja tytułowej monety odbędzie się 1 lutego, w ramach sprzedaży Kolekcji Kazimierza Zbichorskiego. Link do niej dostępny jest tutaj.